Zima w tym roku nas rozpieszcza – za nami połowa stycznia, a temperatury są raczej plusowe, choć z pewnymi wyjątkami. Zawsze mi się wydawało, że sukienki są zarezerwowane dla lata, a zimą tylko spodnie mogą mi zapewnić komfort termiczny. Continue Reading…
Poźna jesień i zima to raczej nielubiany przez nas czas w roku. Czemu? Bo czujemy się jak nieatrakcyjne bałwany. Nie wiem, jak Wy, ale ja płaszcze kocham, ale za każdym razem, jak mam coś kupić, to jestem chora – wydaje mi się, że jestem niewymiarowa, w nic się nie mieszczę, a jeśli już, to wyglądam jak nieszczęście.
Zawsze chciałam być taka, jak wszyscy. Wtopić się w tłum. W tłumie wszyscy jesteśmy masą, nikt się nie wyróżnia, łatwiej się ’wtopić’, nie wyróżniać.
Potem, gdzieniegdzie, widziałam pięknie, kolorowo ubrane kobiety, zdecydowanie wyróżniające się z tłumu. Continue Reading…
Kilka miesięcy temu nagle któregoś dnia stwierdziłam, że znudziła mi się zawartość mojej szafy – czarne bluzki, spokojne kolory, bardzo mało wzorów. Niby tak zwyczajnie i klasycznie, ale jakoś tak… nudno. Być może wpływ miała na to zbyt długo przeciągająca się zima, być może zwyczajna chęć zmian. Continue Reading…
Nie wiem, jak u Was, ale u mnie najbardziej gotowa na święta jest choinka – elegancko ubrana, a pod nią już większość prezentów czeka na nowych właścicieli i ich uśmiechy. Poza tym – okna nie umyte (jak zwykle), plany kulinarne nie ogarnięte, a ja… nie mam się w co ubrać! No bo tak: jest Wigilia, dwa dni świąt i czyhający zaraz za nimi sylwester. No nie ma opcji, żeby to wszystko obejść w jednej, nawet najpiękniejszej, sukience, prawda? Continue Reading…
Poźna jesień i zima to raczej nielubiany przez nas czas w roku. Czemu? Bo czujemy się jak nieatrakcyjne bałwany. Nie wiem, jak Wy, ale ja płaszcze kocham, ale za każdym razem, jak mam coś kupić, to jestem chora – wydaje mi się, że jestem niewymiarowa, w nic się nie mieszczę, a jeśli już, to wyglądam jak własna babcia. Continue Reading…
Jak wiecie – niedawno wyszłam za mąż. Często zadajecie mi pytania o sukienkę. Postanowiłam, że odpowiem na nie jednym tekstem i opowiem, dlaczego właśnie taka, a nie inna. Będą zdjęcia, będą momenty!
Nie wiem, jak Wy, ale ja od małego marzyłam o tym, żeby być księżniczką. A w dzień ślubu mieć najpiękniejszą suknię w królestwie. Dopiero potem gdzieś zwizualizowałam, że do tego przydałby się jeszcze jakiś księciunio. No i księciunio jest, konne zaprzęgi są, klejnot lśni na palcu, data ślubu tuż-tuż, a ja… jestem najbardziej przerażona, kiedy myślę o swojej własnej sukni ślubnej. Sukni, która od dzieciństwa widzę w snach, sukni, która w ciągu tylu lat dorastania tak wiele razy zmieniała swój kształt i formę. Continue Reading…
Szycie to bardzo fajne hobby, które u mnie ma to do siebie, że ciągle mi mało i stawiam sobie nowe wyzwania. A jako, że dodatkowo mam w sobie coś, co bez mojego zamierzenia nawet, każe mi wszystko sobie komplikować, wymyśliłam, że spódnica maxi, którą zrobiłam w wakacje i nie wyglądałam w niej dobrze, sprawdzi się doskonale jako sukienka. Przeglądałam nieśmiało Burdę, bo przecież nic jeszcze nie szyłam z prawdziwego wykroju, tylko jakoś tak po swojemu (cud, że wychodziło, no naprawdę) – tato inżynier powinien być ze mnie dumny, że potrafię tyle kombinować.
W życiu każdego grubaska (i nie tylko!) przychodzi taka magiczna chwila, że pora zmienić obecną pracę. Ciepła posadka działa dobrze na którąś strefę komfortu, ale to nie dla mnie. Poza tym, co to za komfort, kiedy nagle stresy się piętrzą i kumulują, a na koncie złotówek nie przybywa. Pomyślałam – dobra, obroniłam się, nie mam studiów na głowie, mogę znaleźć jakąś bardziej absorbującą pracę. I na miarę moich możliwości. Dopieściłam CV (jest piękne) i zaczęłam działać. To było dokładnie 11 miesięcy temu.